niedziela, 21 lutego 2016

Futro z norek - nie, cyrk ze zwierzętami - tak. O hermetyczności kampanii jednotematycznych

Od 1.01.2020 zapraszam na moją nową stronę Slowasawazne.pl

Kampanie jednotematyczne

Wśród organizacji zajmujących się tematem zwierząt, kampanie jednotematyczne zajmują dość ważne miejsce. Tak zwane single issue campaigns (czyli SICs), to mniej lub bardziej rozbudowane działania, mniej lub bardziej rozciągnięte w czasie, których celem jest najczęściej lokalna zmiana prawa.  Zmiana prawa może dotyczyć zmiany formy wykorzystywania zwierząt (np. większe klatki) albo zakazu danej formy wykorzystywania zwierząt (np. zakaz cyrku ze zwierzętami). 

W Polsce najbardziej znane kampanie tego typu to cyrk bez zwierząt (której celem jest zakaz występów zwierząt w cyrkach w Polsce), Dzień bez futra/antyfutro (której celem jest wprowadzenie krajowego zakazu ferm futrzarskich) czy Zerwijmy łańcuchy (której celem jest zakaz trzymania psów na łańcuchach). Gama działań w ramach kampanii jest szeroka, od informowania, edukowania i przekonywania obywateli i obywatelek, poprzez współpracę z mediami aż do kontaktów z parlamentarzystami mających na celu wprowadzenie nowelizacji Ustawy o ochronie zwierząt, tak aby pojawiła się w niej pożądana zmiana czy zakaz. 

Są też kampanie wychodzące poza granice państwowe.  Na poziomie Unii Europejskiej prowadzono kampanię przeciwko klatkom bateryjnym (której celem była zmiana na nieco większe klatki dla kur znoszących jaja). W wielu krajach, w tym w Polsce, prowadzono kampanię Stop rzezi fok w Kanadzie, której celem było nakłonienie rządu Kanady do wprowadzenia krajowego zakazu polowań na foki.   

Czas
Kampanie są zazwyczaj bardzo rozciągnięte w czasie. Nawet najprostsza wydawałoby się kampania jaką jest cyrk bez zwierząt, trwa od ponad 25 lat. Dopiero teraz wydaje się nabierać rozpędu, kiedy kolejni burmistrzowie, idąc w ślad za prezydentem Słupska Robertem Biedroniem, podpisują rozporządzenia zakazujące wynajmowania terenów gminnych cyrkom ze zwierzętami. Sezon wiosenno-letni pokaże jednak czy  terenów gminnych jest wystarczająco dużo, by zniechęcić cyrki do poszukiwania terenów prywatnych, na których mogłyby stanąć.  Kampania wydawałaby się prosta choćby z dwóch względów: po pierwsze nie trudno jest dowieść, że tresowane zwierzęta zaspokajają raczej trywialne zachcianki niż poważne potrzeby; po drugie z tego biznesu żyje relatywnie bardzo mała grupa ludzi i nie stanowi on ważnej gałęzi gospodarki i silnej grupy nacisku, tak jak branża jajczarska czy futrzarska. A jednak okazuje się, że nawet taki temat nie jest łatwy do przeprowadzenia. Zarządzenia miejskich władz mogą nie wystarczyć  i dopiero wprowadzenie zakazu na terenie całego kraju uniemożliwi prowadzenie tego typu biznesu w Polsce. Czas pokaże, kiedy uda się to zrobić. 

Wracając do tematu wszystkich kampanii ogółem, do czasu upływającego między rozpoczęciem kampanii a przegłosowaniem danej zmiany w Parlamencie należy doliczyć czas na wejście w życie nowego prawa. Dyrektywa unijna zakazująca klatek bateryjnych została przegłosowana w 1999 roku, a nakazywała wejście w życie zakazu w 2012 roku. Natomiast wejście w życie prawa nie musi wcale znaczyć zastosowania się do niego. W styczniu 2012 roku 15 krajów członkowskich, w tym Wielka Brytania i Polska, zgłosiły unijnemu Stałemu Komitetowi ds. Łańcucha Żywnościowego i Zdrowia Zwierząt, że na ich terenie wciąż działali producenci, którzy nie dostosowali się do wymogów dyrektywy. [1] A przecież mieli na to 13 lat.

Ograniczony zakres

Większość kampanii jednotematycznych ma dość ograniczony zakres. Już na samym początku zostaje on w taki sposób określony, a z biegiem czasu zdarza się, że ulega dalszemu ograniczeniu. 

Tresura dzikich zwierząt
Kampania cyrk bez zwierząt dotyczy tylko cyrków, nie innych form tresury zwierząt, np. w tresury psów myśliwskich do atakowania zwierząt leśnych czy tresury delfinów do komercyjnych pokazów w stacjonarnych delfinariach. Z biegiem czasu, część zwolenników cyrku bez zwierząt, daje się przekonać do walki o cyrk bez zwierząt dzikich jako etap na drodze do zakazu cyrku ze zwierzętami w ogóle. Zwolennicy zakazu ferm futrzarskich od samego początku zajmują się fermami, na których hodowane są zwierzęta dzikie – przede wszystkim norki, lisy i jenoty, praktycznie wykluczając z tematu króliki. Z biegiem czasu niektórzy zmieniają kampanię postulując zakaz tylko ferm z lisami i jenotami.

Polowania komercyjne
Kampania przeciwko polowaniom na foki od początku obrała sobie za cel tylko Kanadę (tam zabija się najwięcej fok, ale nie jest to jedyny kraj, gdzie takie polowania mają miejsce). Należy jeszcze zwrócić uwagę, a może należałoby to zrobić na początku, że kampania ta wyróżnia polowanie na foki spośród dziesiątków, jeśli nie setek rodzajów polowań na zwierzęta wielu innych gatunków. Z biegiem czasu w Unii Europejskiej kampania przyjęła inny obrót – ograniczono się do polowań komercyjnych i wprowadzono zakaz importu produktów z takich właśnie polowań.

Klatki 550cm2

Kampania przeciwko klatkom bateryjnym, często mylnie brana za kampanię przeciwko klatkom w ogóle, miała na celu poszerzenie drastycznie małej powierzchni, na której wegetowały kury znoszące jaja niezapłodnione przeznaczone do konsumpcji (w przeciwieństwie do jaj zapłodnionych przeznaczonych do „produkcji” kolejnych kur czy kurczaków). Tu ograniczenie było podobne jak w przypadku fok. Z założenia kampania dotyczyła tylko kur, choć trzymanie w małych klatkach dotyczy też innych rodzajów chowu, choćby królików na mięso i futra czy norek i lisów na futra. 

Wracając do powierzchni, na której wolno było trzymać kury, wynosiła ona 550cm2, czyli okolicę kartki A4. Cykl eksploatacji takiego zwierzęcia trwa 1-2 lat. W tym czasie zwierzę jest przetrzymywane w klatce i nigdy nie wypuszczane. Następnie grupa wycieńczonych ptaków, tzn. tych, które jeszcze nie umarły, zostaje odtransportowana do rzeźni.  Rozpisałam się, ale jest o czym, prawda? Zwolennicy kampanii ostatecznie przystali na zwiększenie tej powierzchni do 750cm2. Podpowiem, że kartka A4 ma 630cm2. Niewielka to była zmiana, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że zwierzęta są zamknięte tam nie przez dzień czy tydzień ale rok lub dwa lata. 

Czasem trzeba zmienić gatunek na bardziej znajomy, by uzmysłowić co znaczy dana sytuacja dla zwierząt gatunku znanego bardzo słabo. Wyobraźmy więc sobie, że radujemy się na wieść, że koty trzymane w małych transporterach przez rok lub dwa dla sierści, z której będą piękne swetry, zostają przeniesione do odrobinę większych transporterów, gdzie mogą wyciągnąć jedną łapę i umyć sobie nią twarz i uszy i pozostaną tam przez rok czy dwa bez wypuszczania a następnie zostaną odwiezione do rzeźni (wyobraźmy sobie też, że są rzeźnie dla kotów). Radością to nas nie napawa, prawda? 

A zmiana klatek 550 na 750cm2 i dołożenie do tego żerdki i gniazda była opisywana samymi superlatywami, jako postęp, zwycięstwo. Mówiono o zakazie klatek bateryjnych, powtarzano to tyle razy, że w końcu uwierzono, że to prawdziwe „victory”, że to znak cywilizowanego świata, który dobrze traktuje zwierzęta. Czyżby? Ale to jeszcze nie koniec zwężającego się zakresu kampanii. Zmiana ta nie dotyczy ferm do 350 zwierząt i ferm, gdzie hoduje się kury matki znoszące zapłodnione jaja, z których wykluwają się pisklęta płci żeńskiej sprzedawane na fermy jajczarskie i pisklęta płci męskiej traktowane jako odpad i zabijane wkrótce po wykluciu. Zmiana ta nie dotyczy także długości przetrzymywania zwierząt na ograniczonej przestrzeni i braku leczenia urazów fizycznych, a także założenia przyjmowanego rutynowo, że część zwierząt po prostu nie dożyje do końca cyklu eksploatacji. 

Etapowanie i hermetyczność

Koszty strategii
Oczywiście wielu zwolenników i zwolenniczek etapowości przyjmuje ją do wiadomości jako strategię umożliwiającą dotarcie do upragnionego końca: zakazu występów jakichkolwiek zwierząt w cyrkach, czy zakazu wszystkich ferm futrzarskich. Faktycznie, łatwiej jest wprowadzić mniejszą zmianę niż większą. Pytanie jakim odbywa się to kosztem. Czy jest to pytanie sugerujące, że każda taka kampania powinna się zwinąć, a jej uczestnicy zająć czymś innym? Nie. Uważam jednak, że pytanie takie trzeba stawiać właśnie ze względu na zwierzęta. 

Rozkładając na etapy, wchodząc w takie a nie inne koalicje, wykorzystując takich a nie innych ekspertów, posyła się w świat określony przekaz. I należy pamiętać, że większość odbiorców to ludzie przyzwyczajeni do eksploatacji niektórych zwierząt i biorący w niej udział (nie w sposób sadystyczny, ale z przyzwyczajenia, wygody, dla przyjemności) jedząc mięso, nabiał, jaja, nosząc skóry, wełnę, czasem nawet futro. Wyłuskanie pojedynczego tematu dla takich odbiorców zawsze będzie sygnałem, że to ten właśnie sposób eksploatacji jest zły lub przynajmniej gorszy niż inne. To będzie założenie domyślne. Mówienie tylko o danej formie eksploatacji podczas danej kampanii i nienawiązywanie do żadnych innych form eksploatacji tylko wzmocni to założenie. A tak często kampanie jednotematyczne wyglądają. Osoby popierające zakaz cyrków ze zwierzętami mogą to robić w kurtkach z kapturem obszytym futrzanym kołnierzem. Osoby popierające zakaz ferm futrzarskich mogą nie mieć problemu z chodzeniem do cyrku ze zwierzętami. Jedni i drudzy zapewne nie mają żadnego problemu z jedzeniem mięsa, nie mówiąc już o jedzeniu jajek, nawet importowanych spoza Unii. 

Zakładnicy
Rozłożenie na etapy czyni argumentację jeszcze bardziej hermetyczną. Już nie rozmawiamy o tresurze zwierząt w cyrku, ale o tym, że tresura dzikich zwierząt jest dla nich udręką. Już nie rozmawiamy o wszystkich polowaniach na foki, tylko o tych komercyjnych. Już nie dyskutujemy o życiu i śmierci na fermie futrzarskiej ale o podobieństwie lisów i jenotów do psów. Zakładnikami tego etapu stają się odpowiednio zwierzęta udomowione wykorzystywane w cyrkach, foki zabijane na użytek własny myśliwych czy wreszcie norki tak niepodobne do psów. Jeśli kampanie jednotematyczne można porównać do zamkniętych szuflad, to etapowanie kampanii jednotematycznych to już szuflady w szufladach.

Ramy interpretacyjne
Szuflandia utrwala się w głowach odbiorców tak prowadzonych kampanii i często zaraża również aktywistów i aktywistki. Wszyscy bowiem jesteśmy podatni na efekt ram interpretacyjnych, czyli sformułowanie zagadnienia, które nam zaserwowano. Hermetyczność kampanii wspiera przekonanie, że poszczególne tematy się nie łączą, utrudnia wyjście poza ramy i dostrzeżenie analogii, połączeń. Można gorąco wspierać kampanię antyfutrzarską i równocześnie jeść jajka od zwierząt dręczonych w bardzo podobny sposób jak lisy czy norki. Można popierać argument, że nie powinniśmy płacić za krzywdę zwierząt dla naszej przyjemności popierając zakaz cyrku ze zwierzętami i równocześnie nosić skórzane buty czy jeść mięso czy nabiał tłumacząc, że bardzo się lubi te produkty i nie wyobraża się sobie bez nich życia. 

Hermetyczność kampanii nie służy zwierzętom. Czy kampanie mogą być niehermetyczne? Czy leży w nich taki potencjał? Jeśli tak, to rzadko jest realizowany.

Przypisy
http://www.theranger.co.uk/news/Director-of-Policy-report-24th-January-2012_21705.html