poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pompujemy!

Od 1.01.2020 zapraszam na moją nową stronę Slowasawazne.pl

Pojęcie "zwierzęta" jest jak turystyczny materac. Szybko się pompuje i jeszcze szybciej można je odpompować. Różnica jest taka, że zamiast powietrza dysponujemy treścią. Bynajmniej nie pokarmową. Choć to zależy. Jeśli ktoś je zwierzęta, to i owszem. Co gorsza, jeśli je kocha, to także. Taka to uroda tego pojęcia.

Pompowanie do granic logicznej wyporności następuje wtedy, gdy mówimy „człowiek i zwierzęta”. Pompujemy zaciekle, trzeba w końcu wcisnąć wszystkie gatunki jakby nie było olbrzymiego królestwa. Wszystkie, wszyściuteńkie – koralowce, gąbki, pszczółkę Maję, psa Lessiwróć i Irasiad, obowiązkowo fioletową krowę Milkę, wszystkie karpie, szczególnie te bożonarodzeniowe, cielęcinę, pardon, cielęta, świnie i świnki, kurczaczki wielkanocne i te z dużymi piersiami w sam raz na patelnię. Ło rany ileż ich jest, tych zwierząt, z jednym wyjątkiem: Homo sapiens.

(Owszem zdarza się zassać także niektórych ludzi, najchętniej tych mniej cywilizowanych, którzy nie mają na koncie wielkiej inkwizycji, wielkiej kolonizacji, wielkich izmów popartych nowoczesną technologią.)

Odpompowywanie też się zdarza i to całkiem często. Wystarczy powiedzieć „Kocham zwierzęta” i na obiad zjeść schabowego. „Zwierzęta” nam schudły o wszystkie świnie. Czyli bardzo, wiadomo przecież jak grube to zwierzęta. Zapić kefirem, dobić jajkami na twardo i poszły sobie krowy i kury. Zamiast na grzyby wybrać się na ryby i materac całkiem cieniuteńki. Jako kandydata do nagrody „Serce dla zwierząt” zaprosić kucharza, któremu na patelni niejedno zwierzę wyjawiło swe ostatnie sekrety i materac leży płaski jak deska.

Karolowi Darwinowi przydałaby się większa trumna, żeby łatwiej było się przewracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz