niedziela, 7 sierpnia 2016

Stereotypy o weganizmie: weganizm jest drogi

Od 1.01.2020 zapraszam na moją nową stronę Slowasawazne.pl

Przekonanie, że weganizm jest drogi jest podzielane najczęściej przez … niewegan. Nie ma w tym nic dziwnego, bo stereotypy najczęściej są utrzymywane przy życiu przez ludzi, którzy nie znają zbyt dobrze zjawiska poddawanego stereotypom. Ludzie ci patrzą na takie zjawisko z dystansu i nie poznają go bliżej. Następnie, opierając się na fragmentarycznych skojarzeniach, tworzą uogólnienia. Stereotyp jest gotowy. 

Mądrość ludowa głosi, że w każdym stereotypie jest ziarno prawdy. Choć mądrość ludowa nie zawsze ma rację, spróbujmy zobaczyć skąd bierze się to przekonanie o drożyźnie weganizmu.  Skoro autorami tego stereotypu są nieweganie, spójrzmy na weganizm także z ich perspektywy.

Każdy nieweganin je produkty odzwierzęce (to oczywiste) i rzadko je tak nazywa, dzieląc je raczej na mięso, wędliny, nabiał i jaja. Każdy nieweganin je też produkty roślinne (to mniej oczywiste) i rzadko je tak nazywa, mówiąc raczej o warzywach i owocach, pieczywie, makaronie, kaszach i ryżach; czasem przypomina sobie o orzechach (z podkategorią orzeszków ziemnych jako przekąską); z rzadka wspomina o pestkach słonecznika czy dyni. W książkach kucharskich tradycyjnej kuchni polskiej potrawy dzieli się na zupy, dania mięsne, mączne i jarskie oraz desery.

W większości niewegańskich dań kuchni polskiej miesza się składniki odzwierzęce z roślinnymi: w schabowym znajdzie się mięso ze świni, kurze jajko, mąka pszenna i olej słonecznikowy; w kanapkach - chleb pszenny lub żytni, ser krowi lub wędlina ze świni/kury, sałata i pomidor; w mizerii - ogórek i śmietana z krowiego mleka; w cieście pierogowym obok mąki pszennej nierzadko jajko, a w farszu pierogowym mięso ze zwierząt, szpinak często łączony ze śmietaną lub kapusta z grzybami czasem doprawiana tłuszczem ze świni. Skoro składniki odzwierzęce i roślinne mieszają się w różnych daniach, dla niewegan ostry podział "roślinne kontra zwierzęce" praktycznie nie istnieje. Kiedy mają spojrzeć na produkty żywnościowe dzieląc ją na te dwie grupy często mają z tym problem. Nie dlatego, że coś jest nie tak z ich inteligencją. Po prostu nie są przyzwyczajeni do myślenia takimi kategoriami.

W kuchni wegetariańskiej usuwa się mięso i wędliny, ale dania równie często pozostają mieszanką produktów odzwierzęcych i roślinnych: chleb z serem krowim i pomidorem, zupa pomidorowa zabielana krowią śmietaną, ciasto pierogowe z jajkiem, sałatka warzywna z sosem majonezowym (jajecznym) czy wiosenne nowalijki z sosem jogurtowym (jogurt z krowiego mleka). Wegetarianie nie odrzucają produktów odzwierzęcych; podnoszą alarm tylko w przypadku mięsa i innych części ciał zwierząt.

Wszystkie wyżej wymieniane produkty roślinne jedzone przez niewegan to równocześnie produkty wegańskie. Wymienię je raz jeszcze: kasza, ryż, makaron (w zasadzie zasługują na liczbę mnogą ze względu na różnorodność), fasola, groch, ciecierzyca, soczewica (rośliny strączkowe), inne warzywa (tu można wymieniać bez końca), owoce (również imponująca grupa) i wreszcie orzechy i pestki. Te produkty w większości są tanie, być może poza bardziej egzotycznymi nowościami. Kupowanie sezonowych warzyw i owoców pozwala korzystać z niskich cen, a poza sezonem wiele warzyw można kupić w mrożonkach.

Jednak kiedy nieweganie mówią, że weganizm jest drogi, nie odnoszą się do powyższych produktów, które stanowią 80-90 procent diety wegańskiej, ale do tych 10-20 procent produktów wegańskich,  których sami nie jedzą: tofu, wegańskiego mleka, jogurtów i gotowych zastępników mięsa i wędlin. Te produkty są faktycznie droższe od ich odzwierzęcych pierwowzorów - oto nasze ziarno prawdy. Ziarno to de facto ma rozmiar niewielki, ale rośnie w oczach tych, którzy na podstawie fragmentarycznych skojarzeń tworzą z niego główną oś znanego nam stereotypu.

Niemniej nawet w przypadku tych produktów sytuacja jest dynamiczna. Ich różnorodność na naszym rynku rośnie, ich ceny spadają. 10 lat temu można było dostać 1 rodzaj mleka roślinnego. W tej chwili dostępnych jest paręnaście rodzajów różnych producentów. Poza tym ilość gotowców w diecie roślinnej można różnicować. Niektórzy jedzą je często, inni nie jedzą ich w ogóle, jeszcze inni częściowo zastępują tańszymi produktami przygotowywanymi w domu: np. pasztetami i pastami na chleb. Tak na marginesie dopowiem, że gotowce, za wyjątkiem mleka sojowego i tofu, nie są specjalnie zdrowe. Lepiej jeść je z umiarem bazując jednak na zbożach (kasze, ryże, makarony pełnoziarniste), roślinach strączkowych, innych warzywach (szczególnie tych zielonolistnych), owocach i z dodatkiem orzechów i pestek.

Stereotyp “weganizm jest drogi” zawiera jeszcze jedną dezinformację: sprowadza weganizm do diety. Dieta stanowi dużą część weganizmu, ale bynajmniej na tym sprawa się nie kończy. Weganizm to unikanie produktów odzwierzęcych wynikające z szacunku wobec zwierząt i świadomości, że produkty te związane są z krzywdzeniem zwierząt (w tym z zabijaniem). Produkty odzwierzęce to nie tylko jedzenie, ale także ubrania zrobione ze skóry, wełny czy futra, a także usługi związane z wykorzystywaniem zwierząt: cyrk ze zwierzętami, jeździectwo, wyścigi konne, ogrody zoologiczne, delfinaria, hodowla i sprzedaż psów, kotów i innych zwierząt. 
Weganizm definiuje się bardziej jako unikanie niż nieużywanie produktów odzwierzęcych, bo żyjemy w świecie, gdzie eksploatacja zwierząt dzieje się na tak ogromną skalę (w Polsce zabija się w związku z produkcją spożywczą ponad 800 milionów ptaków i ssaków rocznie), że produkty tej eksploatacji znajdziemy nie tylko w sklepie spożywczym czy odzieżowym ale także w farbach, smarach, gumie czy asfalcie. Weganizm polega więc przede wszystkim na nieużywaniu produktów dla których bezpośrednio eksploatuje się zwierzęta: ciał zwierząt (mięsa, wędlin, skór, wełny, futer), mleka zwierząt i jego przetworów oraz jaj. Weganie nie płacą też za usługi związane z krzywdzeniem zwierząt (choć niektórzy mają problem z przyjęciem do wiadomości, że jeździectwo jest taką usługą).


Jeśli szacunek ma mieć jakiekolwiek znaczenie, musi oznaczać odmowę krzywdzenia. Nie mogę mówić, że szanuję zwierzęta, a następnie wyciągać portfel i płacić za ich eksploatację. Weganizm nie jest więc modą żywieniową, która na podstawie bliżej nieznanej teorii dietetycznej każe wyrzucić z diety nie tylko mięso, ale nabiał i jaja. Nieporozumieniem jest stawianie weganizmu w jednym szeregu z witarianizmem, dietą bezglutenową czy frutarianizmem. Weganizm jest postawą szacunku wobec zwierząt i odmową eksploatacji.


Weganizm jest odmową dyskryminacji ze względu na przynależność gatunkową, podobnie jak feminizm jest odmową dyskryminacji ze względu na przynależność do płci żeńskiej, czy antyrasizm – odmową dyskryminacji ze względu na przynależność do grupy nieposiadającej białego koloru skóry. Weganizm poszerza definicję “Innego” – tego, kogo można skrzywdzić dyskryminacją i prześladowaniem. Zwierzę zdolne do odczuwania bólu i cierpienia jest takim innym, w przeciwieństwie rośliny czy przedmiotu, których skrzywdzić się nie da.  Zamiast w dziale “kulinaria” stawiajmy weganizm w sekcji “sprawiedliwość społeczna”. Książki kucharskie są co najwyżej o diecie roślinnej.

2 komentarze:

  1. Drogi, niedorgi... Ja dalej żyję w świecie, gdzie ludzie mnie pytają, "czym" zastępuję mięso, a ja odpowiadam "a po co?".
    Kiedyś wysnułam teorię znajomym, że weganizm jest oznaką dobrobytu społecznego. Stać nas na to, żeby mieć dostęp do jarzyn i owoców przez cały rok, nie jesteśmy społeczeństwem zubożałym, więc też nas poziom wiedzy i empatii, oraz swobodny dostęp do różnorodnego jedzenia stawia weganizm nie na półce "biedy" tylko na półce "dobrobytu". Możemy sobie spokojnie pozwolić na rezygnację z usług zwierząt, bo jesteśmy na tyle rozwinięci.
    Z drugiej strony zawsze czekałam na artykuł dotyczący "co by było gdyby", mianowicie wyeliminowania całkowicie przemysłu odzwierzęcego z naszego ustroju. Trochę karkołomne, wiem, ale obecnie to ogromne przedsięwzięcie i jednak żyjąc jako wege i wegan nadal jesteśmy trybikami tej całej maszynerii - choćby płacąc podatki, z których są potem organizowane akcje z mlekiem w szkołach. Nikt jeszcze nie przedstawił vegańskiej wizji świata. Czekam, aż ktoś pobawi się w Huxley'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, stereotypy wciąż mocno się trzymają, w tym stereotypy dotyczące tego, co trzeba jeść. Co ciekawe, te stereotypy wychodzą dopiero przy zetknięciu się z osobami, które jedzą inaczej. Spotkawszy weganina wszyscy nieweganie stają się dietetykami (którymi nigdy nie byli). Często myślimy bardziej kategoriami produktów (mięso, nabiał, warzywa) niż kategoriami składników odżywczych (witamina C, D, B12, wapń, cynk). Stąd pytanie "czym zastępujesz mięso" zamiast co jest w mięsie odżywczego i gdzie indziej takie składniki można znaleźć. Nie mówiąc już o tym, co w mięsie jest nieodżywczego, lub wręcz szkodliwego w większych ilościach. No ale w związku z powyższym, potrzebna jest popularyzacja wiedzy i rozwiewanie mitów.
    A odnośnie do dobrobytu - no cóż, pierwsze wegańskie stowarzyszenie powstało w czasie wojny i braku dobrobytu - w 1944 roku. Nie chcę dopuszczać się kategorycznej polaryzacji na nieczułych bogatych i wrażliwych biednych, powiem więc tylko, że ludzie niezamożni a nawet bardzo biedni mają taki sam dostęp do empatii. Jak oglądam profil "Guardians of the Voiceless" z Indii, tylko się w tym upewniam.
    A jeśli chodzi o wizje wegańskiego świata, nie czytałam ale słyszałam o książce "Zoopolis" - może Cię zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń